4:04 PM Krzyżacki poker cz. I |
"Jak wyglądałby świat, gdyby na jednym z wielu swych rozdroży historia skręciła w inną stronę niż to rzeczywiście miało miejsce" to temat wdzięczny i nieraz podejmowany przez fantastów, a także lubiany przez czytelników. Pozwala pisarzowi rozwinąć skrzydła wyobraźni, daje możliwość popisania się dbałością o szczegóły, opracowaniem świata podobnego do naszego, a jednak odmiennego, również wiedzą z zakresu techniki, polityki, ekonomii, socjologii i wielu innych dziedzin. Takiego zadania podjął się Dariusz Spychalski w swej debiutanckiej powieści "Krzyżacki poker". Opisuje w niej dzieje Europy lat pięćdziesiątych XX wieku zdominowanej przez Turków, których najwyraźniej nie udało się odeprzeć wojskom polsko-szwedzkim w czasie odsieczy wiedeńskiej. Zgodnie ze spekulacjami historyków z naszej rzeczywistości, po tej klęsce wyznawcom Allacha i Mahometa udało się podbić prawie cały kontynent, który został zdominowany przez Islam. Chrześcijanie należą tu do mniejszości, wiarę tą zachowali między innymi mieszkańcy ziem Zakonu Krzyża oraz Rzeczypospolitej. Większość państw zachowała pewną autonomię, po kilku wiekach trwania takiej sytuacji liberalnie traktują one obywateli, również imigrantów i niemal wszyscy są zadowoleni z panującego status quo. Tylko Krzyżacy mają w sobie dość patriotyzmu czy może raczej buty i środków, by próbować pokonać i przepędzić niewiernych Mahometan oraz dążyć do przywrócenia w Europie wiary w Chrystusa. W związku z tym porywają jedynego na świecie naukowca mogącego zbudować broń atomową, a ponadto zaczynają przeprowadzać tajne akcje, mające na celu skłócenie dwóch najsilniejszych państw, Turcji z Rzeczpospolitą, jak również liczne działania jawne dla odwrócenia uwagi od swego prawdziwego celu. Każda strona konfliktu przedstawiona jest tak, że raz budzi sympatię, by kiedy indziej ukazać twarz okrutną lub próżną. Najciekawsi są chyba Krzyżacy, tacy sami jak dawniej, dumni i zadufani w sobie. Posiadają znakomity plan działań i walczą o swą religię. Wszak już tylko im na niej zależy. Czy czynią to z pychy i nienawiści dla innowierców, czy też z miłości do krzyża, który noszą na mundurach? Czy to ich poczynaniom powinien sprzyjać w myślach czytelnik, czy raczej konformistycznym Rzeplitom, Węgrom albo Prusom, wśród których znajdzie się niejeden cwaniak i złodziej? Podobać się powinna idea założonej w XVII wieku w Afryce kolonii polskiej, interesująco się bowiem czyta o Murzynach będących właściwie w 100% Rzeplitami, mówiących czystą polszczyzną, chodzących co niedzielę na katolickie msze i noszących kontusze oraz nawiska takie jak np. Skórzewski. Podobnie działają polskie marki samochodów, samolotów czy karabinów, ponieważ w tym świecie nasz kraj przoduje technologicznie w wielu dziedzinach. "Kania" to broń chyba równie dobra co Kałasznikow, natomiast "Żubr" jest najlepszą ciężarówką na świecie. Należy także nadmienić, że autor nie pozostawia luki między pamiętnym 1683 rokiem a czasami, w jakich rozgrywa się akcja powieści. Wprowadza 'własne' powstania i rozejmy, rewolucje, traktaty oraz przedstawia ich odpowiednie skutki na rzeczywistość. Czytelnik zaznajamiany jest z alternatywnymi faktami historycznymi systematycznie, wszelkie nowe, zaskakujące pojęcia i miejsca są natychmiast szeroko objaśniane. Rzeczona skrupulatność nie jest jednak przesadzona, nie razi ani nie nuży. Spychalski nieźle wyważa stosunek akcji do opisów w swej powieści. Książka jest zdecydowanie rozrywkowa, tempo szybkie, fabuła wystarczająco dopracowana, by się podobać i zachęcać do przeczytania kolejnego tomu. Można ją zwłaszcza polecić wielbicielom wojny z całą jej otoczką, fascynatom historii w zmienionych wersjach, jak również poszukiwaczom nietypowego patriotyzmu i kolorytu polskiego. |
|
Liczba wszystkich komentarzy: 0 | |