7:23 PM Pan Lodowego Ogrodu cz. I |
Informacje o autorze: Jarosław Grzędowicz (ur. 3 maja 1965 we Wrocławiu) - polski pisarz fantastyki. Debiutował w roku 1982 r. opowiadaniem Azyl dla starych pilotów, zamieszczonym w tygodniku "Odgłosy". W tym samym roku w tym samym periodyku zamieścił utwór Twierdza Trzech Studni. W 1990 razem z Rafałem A. Ziemkiewiczem, Andrzejem Łaskim, Krzysztofem Sokołowskim i Dariuszem Zientalakiem założył magazyn literacki "Fenix". Od roku 1993 aż do ostatniego numeru czasopisma w 2001 był jego redaktorem naczelnym. Obecnie jest dziennikarzem w "Gazecie Polskiej" oraz zajmuje się tłumaczeniem komiksów. Jego opowiadania publikowane były w "Nowej Fantastyce", "Feniksie", oraz wielu antologiach science fiction. W roku 2003 ukazał się zbiór jego opowiadań grozy Księga jesiennych demonów (Fabryka Słów), w 2005 pierwszy tom powieści Pan Lodowego Ogrodu (Fabryka Słów) (t. II: 2007, t. III: 2009, t. IV, ostatni: 2012), a w 2006 powieść Popiół i kurz. Opowieść ze świata Pomiędzy (Fabryka Słów), która jest kontynuacją opowiadania Obol dla Lilith. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest mężem Mai Lidii Kossakowskiej. O książce napisali: Książka pisarza, który publikuje rzadko, ale wszystkie jego teksty zasługują na uwagę. Paweł Ziemkiewicz „Notes Wydawniczy” Mrożący realizm przez fantastykę, Grzędowicz osiąga efekt jeszcze większego autentyzmu: elementy fantastyczne nie niwelują, ale wzmacniają, powiększają cechy charakterystyczne- niczym soczewki w mikroskopie. Jacek Dukaj „Nowa Fantastyka” Grzędowicz ma bardzo dobrze opanowany warsztat literacki. Potrafi jednym zdaniem wywołać całą gamę skojarzeń i emocji. Każde słowo jest dokładnie przemyślane i wyważone. Wszystkie mają niezwykłą, moc oddziaływania na wyobraźnię. Agnieszka Kawiria Poltergeist
Recenzja: Pan Lodowego Ogrodu cz. I- Vuko Drakkainena - z matki Polaka, z ojca Fina, wychowanego w Chorwacji - poznajemy w momencie, gdy trwają ostateczne przygotowania do zrzucenia go w charakterze jednoosobowej ekipy ratunkowej na planetę Midgaard. Jego misja ma polegać na odnalezieniu i bezpiecznym odtransportowaniu do domu grupy naukowców badających planetę z którymi kontakt urwał się przed dwoma laty. W zakres misji wchodzi także naprawienie tego, co ewentualnie napsuli. Drakkainen przeszedł na Ziemi gruntowne szkolenie a także został mu zaszczepiony w mózgu cyfral - na poły biologiczne, pasożytnicze urządzenie przyspieszające reakcje ludzkiego organizmu, usprawniające mózg, słowem czyniące z żywiciela "wiedźmina" ;) Tak w zarysie przedstawia się komponent sf w tej powieści. Wraz z wylądowaniem do życia budzi się drugi z komponentów - czyli fantasy. Jarosław Grzędowicz stworzył świat Midgaardu w oparciu z jednej strony o poetykę mitologii i życia Wikingów, a z drugiej - filozofię i kulturę Dalekiego Wschodu. Vuko odnajduje zniszczoną bazę naukowców oraz ciała trojga z nich przy czym jedno z ciał jest w połowie zmienione w posąg. Odnajduje także kolejnego z naukowców zamienionego w drzewo i błagającego alfabetem Morse'a o zlitowanie i śmierć. Cóż, ostatecznie szef misji zdradził Drakkainenowi, że z posiadanych informacji wynika, iż na Midgaard występuje magia. I żądał zweryfikowania tej informacji. Negatywnego jej zweryfikowania, w miarę możliwości. Tak wygląda punkt wyjściowy "Pana Lodowego Ogrodu" tom 1 Jarosława Grzędowicza. Można tę książkę charakteryzować na wiele sposobów. Dla mnie jest ona przede wszystkim popisem zdolności narracyjnych autora. Mamy tu dwie równoległe opowieści, a jedna z nich jest dodatkowo przedstawione z dwóch punktów widzenia - w narracji pierwszoosobowej (Drakkainen) i trzecioosobowej (narrator o Drakkainenie). Drugi wątek stanowi opowieść Odwróconego Żurawia - następcy tronu cesarstwa Amitraju w którym rządzi obca dynastia kireneńska. Dynastia, któa upadnie w efekcie nienaturalnej suszy i Ognia Pustyni. Dynastia z której przeżyje jedynie on, by pamiętać i być może kiedyś powrócić. Amitraj pod rządem Kireneńczyków przypomina coś na kształt imperium Czyngis Hana rządzonego mądrością Wschodu, przez japońską dynastię. Opisane jest z prawdziwym uczuciem. Odnoszę wrażenie, że tą właśnie część swojej powieści autor darzy szczególną sympatią. Zresztą zainteresowanie kulturą Wschodu jest tu bardzo wyraźne - od sposobów i narzędzi walki w jakich trenowany był Drakkainen po właśnie ten świetny, niemalże uczuciowy opis Kirenenów. Nie jest to dziwne w obliczu informacji o autorze jakie można wyczytać w jego notce. Zajmuje się on tłumaczeniem "Usagiego Yojimbo". To również wyraźnie określa, jeśli nie autentyczne zainteresowania, to przynajmniej dziedziny wiedzy bliskie autorowi. Pisząc o narracji miałam na myśli jednak coś więcej niż jej stronę formalną, która jest naprawdę wyśmienita. Grzędowicz swoją narracją przede wszystkim tworzy przeróżne klimaty. Od surowego klimatu północy, gdzie narracja jest świadomie w pewien sposób "drewniana", szorstka, oszczędna, poprzez cynizm, sarkazm i zdystansowanie Drakkainena ilustrujące wytłumiające skrajne emocje działanie cyfrala, do porywających, wzbudzających emocje opisów zwyczajów Kirenenów i edukacji następcy tronu. Wszelkiej edukacji, w tym erotycznej. Tutaj jedno zdanie pochwały pod adresem autora. Udało mu się bowiem z trudnego zadania opisów zbliżenia wywiązać mądrze, stylowo, z klasą. Nie wszyscy autorzy to potrafią. Również intryga powieści nie należy bynajmniej do szczególnie wątłych. Tym niemniej ja sama nie uważam jej za najbardziej godny uwagi element tej układanki jaką jest "Pan Lodowego Ogrodu". Jest oparta o znany schemat, ale przecież jak poprowadzona i opowiedziana... Kolejnym elementem są rozważania o naturze człowieka, jego ograniczeniach zewnętrznych i prawie moralnym jakie nosi w sercu. One jednak, jak na mój gust, w tym tomie są zaledwie zasygnalizowane. Spodziewam się, że te kwestie zostaną rozwinięte w dalszych tomach. Miejmy nadzieję, że rozwinięte rozumnie, a nie sztampowo. Na zakończenie jeszcze jedna dygresja. W istocie, umieszczanie Andrzeja Sapkowskiego w gronie autorów "książek najważnieszych dla ludzkości" jest bardzo grubym nadużyciem. Jednak w światku polskiej fantastyki, pozycja jego dzieła jako rozpoznawalnego odniesienia jest już nie do podważenia. Czytam przykładowo w "Panu Lodowego Ogrodu" takie zdanie: "A jeżeli znowu przyjdzie ci ochota iść w Ziemię Węży, idź do stodoły i tam powieś się na wodzach." i wiem wszystko ;) Jeśli chodzi o korektę, to trochę dziwna sprawa. Jest tak, jakby tekst został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich jest pod względem literówek, niepotrzebnych spacji, jakiegoś dziwnego szatkowania słów po prostu nie sprawdzona. Druga część od powyższych jest wolna. Podsumowując - przyjemna, niegłupia lektura. Godna polecenia i całkiem obiecująca na przyszłość. Miejmy nadzieję że kolejne tomy (tom) nie zawiodą oczekiwań i co najmniej utrzymają się na poziomie wyznaczonym w tomie 1. Książka warta swojej ceny... |
|
Liczba wszystkich komentarzy: 0 | |